Praca z sobą.

Jednym z ważnych powodów, dla których rośnie liczba osób doświadczających niezadowolenia z życia, zaburzeń psychicznych czy depresji, może być nieustannie obecna w naszym życiu technologia. Technologia, która odbiera nam nie tylko czas, ale też zdolność skierowania uwagi do wewnątrz — tam, gdzie znajdują się odpowiedzi na wiele naszych problemów. Zamiast zatrzymać się i wsłuchać w siebie, dajemy się rozproszyć bodźcom zewnętrznym, które skutecznie odcinają nas od kontaktu z własnym wnętrzem.

Jednym z prostych, ale potężnych narzędzi, które może pomóc nam ten kontakt przywrócić, jest medytacja. I nie musi to być medytacja w klasycznej, siedzącej formie. Może to być ruch, może to być spacer, może to być aktywność fizyczna — pod warunkiem, że pozbawiona jest nieustannych bodźców zewnętrznych. Chodzi o bycie z sobą, bycie w ciszy, choćby przez chwilę. To pozwala nam dotrzeć do głębszych warstw świadomości, które często kierują naszym zachowaniem i emocjami — zupełnie poza naszą kontrolą.

To właśnie młodzi ludzie — nastolatki i młodzi dorośli — mogą dziś najbardziej skorzystać z tej praktyki. Bo to oni są najbardziej narażeni na przebodźcowanie i najczęściej pozbawiani są szansy na cichy moment autorefleksji. A przecież to czas w życiu, kiedy warto zadać sobie pytania:

Skąd biorą się moje emocje?

Dlaczego reaguję w ten sposób?

Czego tak naprawdę pragnę?

Niestety, smartfony i technologia cyfrowa odebrały nam ten przywilej. Pomimo wielu udogodnień, które ze sobą niosą, coraz częściej okazuje się, że odbierają nam coś dużo cenniejszego — umiejętność bycia obecnym, kontaktu ze sobą i zdolności do samoregulacji emocjonalnej.

Znaleźliśmy się w punkcie, w którym nasza uwaga jest nieustannie rozszarpywana, a my nie potrafimy rozwiązywać własnych problemów — choć mamy ku temu ogromny potencjał. Wystarczyłoby dać sobie trochę ciszy. To nasza ludzka zdolność: nie musimy reagować jak zwierzęta instynktownie. Możemy się zatrzymać, uważnie przyjrzeć sobie i rozplątać wewnętrzne mechanizmy, które nas blokują.

To wymaga wysiłku, dlatego że wszystko, co łatwe i przyjemne, niekoniecznie jest dla nas dobre. I choć technologia przynosi wiele korzyści, prawdopodobnie zachłysnęliśmy się jej możliwościami, nie dostrzegając w porę jej długofalowych konsekwencji.

Dlatego apeluję: zatrzymaj się. Poświęć czas na kontemplację, samotność, prawdziwe spojrzenie w siebie. Odetnij się od nieustannych bodźców i sprawdź, co Tobą kieruje — nie na powierzchni, ale w głębi.

Wystarczy spojrzeć na nasze otoczenie — przystanki autobusowe, rodzinne spotkania, restauracje. Zawładnęły nami ekrany. I choć dużo mówi się o negatywnych zmianach w ciele: postawie, napięciach, garbieniu się — większym zagrożeniem może być to, co technologia robi z naszym wnętrzem. Z naszą emocjonalnością, zdolnością przeżywania i łączenia się z drugim człowiekiem.

A przecież dochodzimy już do sytuacji, w której nie tylko jesteśmy obecni duchem gdzie indziej — ale wręcz narażamy własne życie, trzymając telefon w ręku podczas jazdy samochodem, odczytując wiadomości czy przeglądając śmieszne filmiki.

To nie są już małe rzeczy. To jest moment, w którym trzeba się obudzić.

Pozdrawiam

Jakub

Totalne Zdrowie

Next
Next

Priorytet Zdrowie - 4 filary zdrowia – jak zbudować spójną strategię, która naprawdę działa